Baron – Jestem Baron Rakan i jestem gruby jak nieboskie stworzenie. Poza tym noszę taki kształt na karku, co to niby przedstawia znak mojego rodu, ale nie wiem na pewno, bo mam to z tyłu i nie widzę. I mam poduchy na ramionach z firmy Miszlę, żebym wyglądał na jeszcze grubszego.
MISZLĘ = Firma produkująca opony samochodowe.
Mam dwóch niewydarzonych synów bez gustu i głupich żołnierzy, którzy, jeślibym im nie zagroził śmiercią, nie wytknęliby nosa na pole bitwy. Nienawidzę Atrydów! Acha, jestem też łasy na pieniądze i chcę Arrakis, żeby sprzedawać cynamon.
Copec – Jestem najstarszym synem barona i nazywam się Copec. Jestem tak tłusty jak baron i chcę go we wszystkim naśladować, a najlepiej sam zająć jego miejsce. Jestem głupi i brutalny i nie mam gustu. Ha ha ha, jak dobrze być Harkonnenem.
Gunseng – Jestem młodszym synem barona, nazywam się Gunseng i też nie mam gustu. W praktyce jestem prawie sobowtórem Feyda, tylko jestem bardziej kurduplowaty, chociaż również mam włosy, jakby przeszedł przez nie samum. Nienawidzę brata i też lubię cynamon.
Scena 1. Rakan, Copec i Gunseng rozmawiają.
Baron – A więc, moi synowie bez gustu, co robimy?
Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy!
Baron – A ty co sądzisz, Gunseng?
Gunseng – Ja sądzę, że powinniśmy udać się do sklepu i obkupić w różne niepotrzebne rzeczy typu chipsy.
Baron – Nie wchodzi w rachubę, synu mój niedożywiony, nie mamy twoich upodobań.
Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy?
Baron – Tak, synu brutalny, zniszczmy Atrydów.
Gunseng – Jak?
Baron – Bronią tajemną, synu, bronią i żołnierzami.
Gunseng – To jakaś nowa taktyka, ojcze tłusty?
Baron – Sam ją wymyśliłem, synu harkonneński, jestem geniuszem taktycznym.
Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy?
Baron – Przecież ci już powiedziałem, synu bezmózgi, że niszczymy!
Copec – No, chciałem się upewnić…
Gunseng – Ale oni też wyślą na nas żołnierzy, prawda?
Baron – Jeśli wpadną na taki pomysł, bo to ja, baron, wymyśliłem tę taktykę! Ja, BARON, BARON!
Gunseng – Wybacz, ojcze zwalisty, ale ta taktyka była już wymyślona.
Baron – Synu niemoralny, podważasz me słowa?
Gunseng – Nie, nie…
Baron – Masz więc szczęście, bo ma zemsta byłaby straszna!
Copec – Ale kiedy niszczymy…?
Baron – Już wkrótce, synu bestialski, już wkrótce.
Copec – Ale, ojcze brylasty, trzeba przygotować straszliwe harkonneńskie oddziały.
Baron – Na wszystko przyjdzie pora, najpierw powinniśmy coś zjeść, szczególnie ty, Gunseng, napełnić się powinieneś, bo to ubranie bezguście jakoś dziwnie się na tobie układa, gdzie ty masz ciało!
Gunseng – Ależ, ojcze niehigieniczny, mam ciało!
Baron – Przecież wiem to, synu szopasty, co grzebienia nie widział, że masz ciało, ale mniej niż ja.
Gunseng – Śmiem twierdzić, że rzadko kto ma tyle co ty.
Baron – Ha ha ha.
Copec – No więc…
Baron – Ach, synu nienormalny, ja wiem, niszczymy!
Copec – Ale ja tym razem nie o tym.
Baron – Więc o co tym razem chodzi?
Copec – Kto zostanie baronem po twojej śmierci?
Baron – Synu, do grobu mnie pakujesz.
Gunseng – To ważna kwestia, ojcze niepiękny.
Baron – Och, synowie moi niewydarzeni, jeśli jeszcze raz któryś wspomni o dziedziczeniu, pourywam wam nogi.
Copec – Niszczymy!
Baron – A jeszcze raz Copec wspomni o niszczeniu, zabiję Gunsenga.
Gunseng – A czemu mnie?!
Baron – Bo jesteś niedożywiony i łatwiej sobie z tobą poradzić.
Copec – No więc…atakujmy Atrydów.
Baron – Gunsengu, przygotuj armię!
Copec – Czemu on?!
Baron – Bo jest niedożywiony.
Copec – A co to ma do rzeczy?
Baron – Ucisz się synu rurzasty, ucisz się!
Gunseng – Kiedy mam zaatakować?
Baron – Teraz, synu sadystyczny, jeśli znajdziesz jeńców, to możesz ich wsiąść na tortury.
Gunseng – Dobrze, ojcze obleśny.
Copec – A ja?
Baron – Ty, synu okrutny, poszukaj czegoś do jedzenia, a sałatkę zostaw dla Gunsenga, bo syfiata.
I poszli. Tu kończy się scena pierwsza.
Scena 2. Copec i Gunseng rozmawiają.
Copec – Bracie, ale ty jesteś niedożywiony.
Gunseng – Bracie, ale ty jesteś bezmózgi.
Copec – A ty bezcielesny.
Gunseng – A ty lubisz dico polo.
Copec – Nie powinieneś był tego mówić.
Gunseng – Ja wiem, mimo że nienawidzę cię gorzej od kotletów mielonych i zepsutego sernika, że chcę cię zabić w najgorszy sposób, na jaki mnie i moich przyjaciół Ixian stać, mimo że pożerasz tony jedzenia, które często należy do mnie, jak na przykład ciasteczka kruche w niedzielę, gdy Diuna Lyncha szła w telewizji, i często też nie chcesz oddać mi swoich pieniędzy, żebym mógł sobie kupić gry komputerowe, to obraza taka była niemoralne i całkowicie nie w moim stylu.
Copec – Bo ty nie masz stylu, bracie i gustu również.
Gunseng – Obaj nie mamy gustu. Twoje ciuchy są z ciucholandii, a moje z przeceny.
Copec – Pewnie dlatego ludzie się za nami oglądają.
Gunseng – Oglądają się, bo nie mogą uwierzyć że idzie potwór.
Copec – Gdzie, gdzie?
Gunseng – Och, bracie, ty.
Copec – Będę baronem!
Gunseng – Niedoczekanie, bracie tłusty, ja nim będę!
Copec – Ja!
Gunseng – Bracie, mylisz się!
Copec – To ty się mylisz!
Gunseng – Ja się rzadko mylę.
Copec – Cały czas!
Gunseng – Ale ty jesteś starszy i mylisz się dłużej ode mnie. I nie lubisz zespołu Garbage.
Copec – Nie masz gustu.
Gunseng – Już żeśmy rozmawiali o tym, bracie, że ubieramy się jak idioci. Twój czołg szturmowy nie przetrwa w spotkaniu z moim.
Copec – O czym ty gadasz, Gunsengu?
Gunseng – Już o czymś innym. Zniszczę twoje oddziały w bitwie, wykorzystując taktykę naszego ojca nieładnego, czyli wysyłając moją armię przeciwko twojej.
Copec – Zobaczymy, który czołg wybuchnie pierwszy.
Gunseng – Ha.
I poszli. Kiedy Gunseng zobaczył, że zostawiono mu sałatkę, nie zdziwił się zbytnio i zjadł ją, bo jest odżywcza i dodaje energii. Copec o tym nie wiedział, więc Gunseng zwyciężył go w bitwie. A wszystko przez kaladańską sałatkę.
Gunseng – Co, to ona pochodziła z Kaladanu?! Błeee…
Mentat – A widziałeś kiedy, żeby coś rosło na Giedi Prime?
Gunseng – Tak, bezrobocie i inflacja…