Witamy na Arrakis... pustynnej planecie... jedynym miejscu, gdzie gigantyczne czerwie wędrują przez niekończące się piaski... odważnych Fremenów... i legendzie o mesjaszu, który uwolni planetę od chciwości szlachetmych rodów. Dołącz do nas w tej epickiej przygodzie i odkryj filozofię stojącą za wizją boga-imperatora i życiem Fremenów. Świat wydm czeka na Ciebie...
Zakrzywianie gry

Baron – Jestem Baron Rakan i jestem gruby jak nieboskie stworzenie. Poza tym noszę taki kształt na karku, co to niby przedstawia znak mojego rodu, ale nie wiem na pewno, bo mam to z tyłu i nie widzę. I mam poduchy na ramionach z firmy Miszlę, żebym wyglądał na jeszcze grubszego.

MISZLĘ = Firma produkująca opony samochodowe.

Mam dwóch niewydarzonych synów bez gustu i głupich żołnierzy, którzy, jeślibym im nie zagroził śmiercią, nie wytknęliby nosa na pole bitwy. Nienawidzę Atrydów! Acha, jestem też łasy na pieniądze i chcę Arrakis, żeby sprzedawać cynamon.

Copec – Jestem najstarszym synem barona i nazywam się Copec. Jestem tak tłusty jak baron i chcę go we wszystkim naśladować, a najlepiej sam zająć jego miejsce. Jestem głupi i brutalny i nie mam gustu. Ha ha ha, jak dobrze być Harkonnenem.

Gunseng – Jestem młodszym synem barona, nazywam się Gunseng i też nie mam gustu. W praktyce jestem prawie sobowtórem Feyda, tylko jestem bardziej kurduplowaty, chociaż również mam włosy, jakby przeszedł przez nie samum. Nienawidzę brata i też lubię cynamon.

Scena 1. Rakan, Copec i Gunseng rozmawiają.

Baron – A więc, moi synowie bez gustu, co robimy?

Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy!

Baron – A ty co sądzisz, Gunseng?

Gunseng – Ja sądzę, że powinniśmy udać się do sklepu i obkupić w różne niepotrzebne rzeczy typu chipsy.

Baron – Nie wchodzi w rachubę, synu mój niedożywiony, nie mamy twoich upodobań.

Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy?

Baron – Tak, synu brutalny, zniszczmy Atrydów.

Gunseng – Jak?

Baron – Bronią tajemną, synu, bronią i żołnierzami.

Gunseng – To jakaś nowa taktyka, ojcze tłusty?

Baron – Sam ją wymyśliłem, synu harkonneński, jestem geniuszem taktycznym.

Copec – Niszczymy, ojcze, niszczymy?

Baron – Przecież ci już powiedziałem, synu bezmózgi, że niszczymy!

Copec – No, chciałem się upewnić…

Gunseng – Ale oni też wyślą na nas żołnierzy, prawda?

Baron – Jeśli wpadną na taki pomysł, bo to ja, baron, wymyśliłem tę taktykę! Ja, BARON, BARON!

Gunseng – Wybacz, ojcze zwalisty, ale ta taktyka była już wymyślona.

Baron – Synu niemoralny, podważasz me słowa?

Gunseng – Nie, nie…

Baron – Masz więc szczęście, bo ma zemsta byłaby straszna!

Copec – Ale kiedy niszczymy…?

Baron – Już wkrótce, synu bestialski, już wkrótce.

Copec – Ale, ojcze brylasty, trzeba przygotować straszliwe harkonneńskie oddziały.

Baron – Na wszystko przyjdzie pora, najpierw powinniśmy coś zjeść, szczególnie ty, Gunseng, napełnić się powinieneś, bo to ubranie bezguście jakoś dziwnie się na tobie układa, gdzie ty masz ciało!

Gunseng – Ależ, ojcze niehigieniczny, mam ciało!

Baron – Przecież wiem to, synu szopasty, co grzebienia nie widział, że masz ciało, ale mniej niż ja.

Gunseng – Śmiem twierdzić, że rzadko kto ma tyle co ty.

Baron – Ha ha ha.

Copec – No więc…

Baron – Ach, synu nienormalny, ja wiem, niszczymy!

Copec – Ale ja tym razem nie o tym.

Baron – Więc o co tym razem chodzi?

Copec – Kto zostanie baronem po twojej śmierci?

Baron – Synu, do grobu mnie pakujesz.

Gunseng – To ważna kwestia, ojcze niepiękny.

Baron – Och, synowie moi niewydarzeni, jeśli jeszcze raz któryś wspomni o dziedziczeniu, pourywam wam nogi.

Copec – Niszczymy!

Baron – A jeszcze raz Copec wspomni o niszczeniu, zabiję Gunsenga.

Gunseng – A czemu mnie?!

Baron – Bo jesteś niedożywiony i łatwiej sobie z tobą poradzić.

Copec – No więc…atakujmy Atrydów.

Baron – Gunsengu, przygotuj armię!

Copec – Czemu on?!

Baron – Bo jest niedożywiony.

Copec – A co to ma do rzeczy?

Baron – Ucisz się synu rurzasty, ucisz się!

Gunseng – Kiedy mam zaatakować?

Baron – Teraz, synu sadystyczny, jeśli znajdziesz jeńców, to możesz ich wsiąść na tortury.

Gunseng – Dobrze, ojcze obleśny.

Copec – A ja?

Baron – Ty, synu okrutny, poszukaj czegoś do jedzenia, a sałatkę zostaw dla Gunsenga, bo syfiata.

I poszli. Tu kończy się scena pierwsza.

Scena 2. Copec i Gunseng rozmawiają.

Copec – Bracie, ale ty jesteś niedożywiony.

Gunseng – Bracie, ale ty jesteś bezmózgi.

Copec – A ty bezcielesny.

Gunseng – A ty lubisz dico polo.

Copec – Nie powinieneś był tego mówić.

Gunseng – Ja wiem, mimo że nienawidzę cię gorzej od kotletów mielonych i zepsutego sernika, że chcę cię zabić w najgorszy sposób, na jaki mnie i moich przyjaciół Ixian stać, mimo że pożerasz tony jedzenia, które często należy do mnie, jak na przykład ciasteczka kruche w niedzielę, gdy Diuna Lyncha szła w telewizji, i często też nie chcesz oddać mi swoich pieniędzy, żebym mógł sobie kupić gry komputerowe, to obraza taka była niemoralne i całkowicie nie w moim stylu.

Copec – Bo ty nie masz stylu, bracie i gustu również.

Gunseng – Obaj nie mamy gustu. Twoje ciuchy są z ciucholandii, a moje z przeceny.

Copec – Pewnie dlatego ludzie się za nami oglądają.

Gunseng – Oglądają się, bo nie mogą uwierzyć że idzie potwór.

Copec – Gdzie, gdzie?

Gunseng – Och, bracie, ty.

Copec – Będę baronem!

Gunseng – Niedoczekanie, bracie tłusty, ja nim będę!

Copec – Ja!

Gunseng – Bracie, mylisz się!

Copec – To ty się mylisz!

Gunseng – Ja się rzadko mylę.

Copec – Cały czas!

Gunseng – Ale ty jesteś starszy i mylisz się dłużej ode mnie. I nie lubisz zespołu Garbage.

Copec – Nie masz gustu.

Gunseng – Już żeśmy rozmawiali o tym, bracie, że ubieramy się jak idioci. Twój czołg szturmowy nie przetrwa w spotkaniu z moim.

Copec – O czym ty gadasz, Gunsengu?

Gunseng – Już o czymś innym. Zniszczę twoje oddziały w bitwie, wykorzystując taktykę naszego ojca nieładnego, czyli wysyłając moją armię przeciwko twojej.

Copec – Zobaczymy, który czołg wybuchnie pierwszy.

Gunseng – Ha.

I poszli. Kiedy Gunseng zobaczył, że zostawiono mu sałatkę, nie zdziwił się zbytnio i zjadł ją, bo jest odżywcza i dodaje energii. Copec o tym nie wiedział, więc Gunseng zwyciężył go w bitwie. A wszystko przez kaladańską sałatkę.

Gunseng – Co, to ona pochodziła z Kaladanu?! Błeee…

Mentat – A widziałeś kiedy, żeby coś rosło na Giedi Prime?

Gunseng – Tak, bezrobocie i inflacja…